Rozdział 10

Spojrzałam na ekran komórki. Tata odpisał.
Wywróciłam oczami. Może powinnam zawiadomić o tym Ellie i Olę.
"Wyślij do"- kliknęłam i zaznaczyłam Olę oraz Ellie. El odpisała natychmiast

Wytarłam łzę, która spłynęła po moim policzku. No tak byliśmy w dzieciństwie najlepszymi przyjaciółmi.
Od Oli jeszcze nie dostałam odpowiedzi. Ręce mi się trzęsły. Bridgit spojrzała na ekran mojej komórki. Zacisnęłam telefon w dłoni i głucho wpatrywałam się w krajobraz za oknem.
Dojechaliśmy na posterunek. Było to takie ponure miejsce, kiedyś stała tu kamienica.
Policjant pomógł otworzyć nam drzwi od auta. Stało już tam kilka radiowozów. Pewnie inni znajomi Jusa, też tu są.
***
-Wiecie może, czy Justin miał jakiś wrogów?- Policjant usadowił się wygodnie na krześle przy biurku, popijając kawę.
Siedziałyśmy z Bridgit po drugiej stronie stolika.
Nie było tak ciemno i nieprzyjemnie jak w tych wszystkich filmach kryminalnych, kiedy ktoś trafia na przesłuchanie. Przez chwilę poczułam się jak kryminalista. Za dużo naoglądałam się tych wszystkich filmów.
W pokoju ściany miały wesoły kolor- jasno pomarańczowy, na środku przy ścianie stało biurko z sosny. Przy biurku było duże okno z białymi firankami. 
Drzwi były naprzeciwko biurka- były białe. Obok drzwi stała także sosnowa, półka na książki, na której no leżały książki. Nie było dywanu, tylko ciemno- brązowe deski, takie same jak w moim pokoju, tylko u mnie są o wiele jaśniejsze. Za mną i Bridgit, pod ścianą  stała ławka, podobna do tych co często stoją na halach sportowych i na jakiś uroczystości dla "ludzi". Niedaleko okna, stały jeszcze dwa krzesła też z sosny (policjanci najwyraźniej lubią drewno sosnowe)
Były takie same jak te, na których właśnie siedzimy.
-Nie, chyba nie.- Bridgit odpowiedziała, patrząc na mnie.
-Nie raczej nie miał.- Otrząsnęłam się.
-A czy może z kimś się pokłócił?- Dopytywał tak jakby my byśmy były winne jego śmierci. Wziął kęsa swojej kanapki z serem i sałatą.
-Od siedmiu lat się z nim nie przyjaźniłam. Zazwyczaj mówimy sobie tylko "część".- Zacisnęłam swoją torbę, którą miałam na kolanach, bardzo szczelnie, jakby zaraz ktoś miałby mi ją zabrać.- Ale kiedyś posłuchałam jego kolegi i Justina rozmowę w szkolnej toalecie. Kłócili się.Nie wiem dokładnie o co, ale słyszałam tylko "Jak mogłeś, debilu?" "Jesteś nienormalny!", a Justin tylko przepraszam, tak błagalnym głosem jakby zaraz miał się rozpłakać. Potem gwałtownie otworzył drzwi i wyszedł z łazienki, a kiedy mnie zobaczył przycisnął do ściany.
-"Ani nikomu słowa, co słyszałaś". Byłam tak przestraszona, że tylko kiwałam głową.
-"Przepraszam Justin, miałam nikomu, nie mówić.- Powtarzałam w myślach.
Bridgit patrzyła na mnie jak na idiotkę: " Podsłuchiwałaś chłopaków w męskiej toalecie?" Spojrzałam na nią i zrobiłam tylko głupią minę.
-Hm... tyle może wystarczyć.- Podrapał się po brodzie.- Wiecie co to był za chłopak i gdzie mieszka?
Policjant  wstał, an jego lewej piersi zauważyłam plakietkę z napisem " Sierż. Houston"
-Tak, był to prawdopodobnie Alex Shelly, ale niestety nei wiem gdzie mieszka.- Wbiłam wzrok w kubek kawy na biurku. W kieszeni poczułam wibracje telefonu.
"Pewnie Ola mi odpowiedziała"- Pomyślałam.
Byłoby niegrzecznie gdybym teraz wyciągnęła telefon i przeczytała sms'a. Sierżant Houston mógłby mi go jeszcze zabrać. W końcu jest policjantem.
-Ja wiem, że mieszka na Starove Road, ale nie wiem, który dokładnie to dom.- Odezwała się Bridgit. Pan Houston usiadł z powrotem.
-Myślę, że tyle nam wystarczy. Znajdziemy dane osobowe i będziemy wiedzieć gdzie mieszka.- Ja i Bridgit spojrzałyśmy po sobie porozumiewawczo.
-Dziękuję wam bardzo dziewczyny, jak będziemy coś wiedzieli, lub będziemy was potrzebować to skontaktujemy się z wami.- Sierżant Houston ponownie wstał i podał nam ręce.
Bridgit od razu wyszła z pomieszczenia.
ja szłam powoli, wyciągając telefon z kieszeni.
Spojrzałam na ekran. Tak to Ola odpisała. Stanęłam w drzwiach, żeby go przeczytać.
-A i następnym razem kiedy dostaniesz sms'a od razu go przeczytaj. To jeszcze przesłuchanie, nie więzienie!- Zaśmiał się i puścił mi oczko. Ja uśmiechnęłam się do niego.
-Masz ładny uśmiech.- Zaczepił mnie policjant.
 To komplement czy stwierdzenie?!
-Dziękuję.
-Trawisz do wyjścia?- Sierżant Houston zdjął czapkę z głowy i położył ją na stole.
-Um.. tak chyba tak.- Kilka sekund patrzyłam na policjanta, a potem znowu spojrzałam na ekran komórki i wyszłam z pomieszczenia.
---
słaby :(((


7 komentarzy:

  1. słaby ?? Jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem fajne opowiadanie, wreście o Louisie bo zawsze o Niallerku lub Hazzy *-* No sorki że z Anonimka ale no nie mam konta ;c I czekam na następny :) :D / Nać *O*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mogę ci zdradzić, że taK OD 21 DO 33 będzie o Niallu, ale reszta (gdzies tak 60 rozdzialow) bedzie Lou ;))))

      Usuń
    2. spk. a co ile będziesz dodawać kolejny rozdział ??? jak bym mogła wiedzieć / Nać *0*

      Usuń
    3. Jestem w połowie pisania 11, i mam nadzieję, że dzisiaj zdążę go napisać ;pp

      Usuń
  3. Jest super. Czekam na następny. <3
    Obserwuję i liczę na rewanż ;>
    Zapraszam obserwacje i komentarze mile widziane. :>>>
    http://normalbutdidnot.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń