Rozdział 8

Przeglądałam facebooka, kiedy Ola i El plotkowały.
-Ola?- odwróciłam się do dziewczyn, marszcząc brwi.
-Tak?
-Wiesz jak ma na nazwisko ten Louis?- Znowu odwróciłam się z powrotem do białego laptopa.
-Hm..chyba Tomlinson, a co? Chciałaś z nim popisać?- Ola odwróciła się w stronę El i obie zachichotały.
-Bądź poważna.- Skinęłam głową.
Szybko wpisałam "Louis Tomlinson". od razu wyskoczył mi Louis, którego szukałam.
Weszłam na jego profil, zjechała nieco niżej i zobaczyłam post:
'Kocham ją ;c"
Był tylko jeden komentarz: 
"Trzeba było nie zostawiać Michelle"
Najwyraźniej Michelle to jego była dziewczyna, Louis jako odpowiedź, na ten komentarz napisał
"Ech..."
Jakby wcale 
nie chodziło o ta Michelle.
-Znalazłaś coś?- Ola wyrwała mnie z myślenia.
-Co? Nie.- Ellie i Ola spojrzały po sobie porozumiewająco.
-Głupio byłoby zaprosić go teraz do znajomych, po tym jak wyrzuciłam go z domu, krzyczałam na niego w klasie i rzuciłam mu kwiaty w twarz.
Nagle spłoszyło mnie trzaśniecie drzwiami i szczekanie psa. Radek wrócił do domu i wpuścił Dota, zaraz pewnie tu przyleci i obszczeka, może i obsika wszystkich
-Radek?!- Krzyczałam wstając z krzesła.
-Czego?!
-Dlaczego wpuściłeś Dota do domu?!
-Drapał drzwi!- Przekrzykiwaliśmy się nawzajem, a Radek pewnie już stał przy lodówce, bo zawsze kiedy wracał ze szkoły pierwsze gdzie szedł to kuchnia.
-Co?- Zapytałam siebie nieco ciszej i zbiegłam na dół.

*Oczami Ellie*

Podążyłam wzrokiem za Roksaną, kiedy zniknęła, jednym susem byłam na jej obrotowym, krześle przy laptopie.
-Hej, co robisz?- Zapytała Ola zbita z tropu.
-Pokaże ci coś.- Moje palce, szurały po klawiaturze.
-Ale jak Roksana się dowie... o co cho...
-Cii!- Uciszałam ją.
-Och.... ona się dowie, szybko zaraz wróci.- Zdawała się być przejęta, ale i ciekawa co chcę jej pokazać.
-Nie panikuj, patrz.- Odwróciłam się i wskazałam na laptop. Ola skrzyżowała ręce na piersiach i podeszła.
-Co to je... O mój Boże!.- Ola zakryła usta ręką. Skąd to wzięłaś?- Blondynka podtrzymała się rękami o biurko, jakby zaraz miała zemdleć.
-Znalazłam ostatnio przypadkowo w internecie.
-Ale... Jak to możliwe?- Jej głos się załamał.
-Nie wiem, ale to straszne. 
-Powinniśmy jej to powiedzieć.- Ola potarła skronie palcami.
-Nie ma  mowy! To nie realne.- Zakręciło mi się w głowie.
-Ellie, ona musi o tym wiedzieć!- Moja przyjaciółka usiadła na łóżku.
-Nie musi, jeśli nie puścisz pary z ust o niczym się nie dowie, nie powinna...
-El, to moja przyjaciółka... najlepsza, zawsze dzielimy się sekretami.- Blondynka nie wiedziała co zrobić z rękami, więc podparła się nimi o łóżko.
-Zaraz przyjdę!.- Obie poznałyśmy znajomy głos, dochodzący z dołu, zamarłyśmy.
-Cholera.

*Oczami Roksany*
 
Otworzyłam białe drzwi, które prowadziły do ogrodu i spojrzałam na zewnętrzną stronę.
-Niech to...- Powiedziałam w myślach.
Usłyszałam szczekanie  Dota. Zrobił kilka okrążeń wokół mnie i chciał z powrotem wybiec z domu, ale wzięłam go na ręce.
-I co zrobiłeś?- Mówiłam do psa, zamykając drzwi. Dot przekręcił głowę i patrzył na mnie nie rozumiejąc co mówię.
-Ech...- Pogłaskałam go po głowie i postawiłam na podłodze. Pobiegł na schody,a potem odwrócił się i czekał, aż do niego przyjdę.
-To Dot?- Zaczęła Ellie schodząc ze schodów.
-Yyy tak.- Odpowiedziałam zdezorientowana, przeczesując włosy ręką. Usiadła na schodach, a york zaczął skakać przy niej i lizać ją cienkim języczkiem.
-Słodki.- Zaśmiała się El, drocząc się z nim.
-Polubił cie.-Podniosłam Dota, ze schodów i posadziłam na rękach El.
-Chyba będę się zbierać.- Po kilku minutach doszła do nas Ola.
-Ja też.- Spojrzała na mnie Ellie.
-Właśnie Ellie, dasz mi swój numer telefonu?
-Och... jasne!- Podałam El telefon, a ona wpisała swój numer.
-A tak właśnie przyjechałaś do Voledford na jeden dzień, czy gdzieś nocujesz?- Pytała Ola.
-Tak, jestem u babci, wiecie gdzie ona mieszka? Jak coś to wpadajcie.
***
-Trzymaj się Roksi.-Ellie pocałowała mnie w policzek.
-Potem zadzwonię.- Ola pokazała palcami, jakby rozmawiała przez telefon.
Oby dwie poszły. Dom babci Ellie jest tuż obok domu Oli, więc pewnie idą razem.
-Wychodzę!-Radek zbiegł po schodach i złapał bluzę z wieszaka i zniknął za drzwiami.
Dot piszczał. Najwyraźniej skończyło mu się jedzenie lub picie w misce. Kierowałam się w stronę kuchni. Wzięłam opakowanie z chrupkami dla psa, ale miska była pełna, wody też nie brakowało.
-Pewnie musi się załatwić- Pomyślałam i otworzyłam drzwi do ogrodu. Ale o to też mu nie chodziło.
-Dot, co się stało?- Szukałam yorka, ale go nie widziałam. jego piszczenie było słychać spod okna przy drzwiach frontowych. Kierowałam się w ich stronę.
***
Jest rozdział nareszcie, długo nie było,ale mam nadzieję, że dużo osób jeszcze czyta :(((
 

3 komentarze:

  1. Ja jeszcze czytam :D I jest suuuper <3 Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następny Agatko. xd/ M . ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju jak ja to kocham. *,*
    Obserwuje i liczę na rewanż. ;> ♥ xx
    Zapraszam obserwacje i komentarze mile widziane. ;) xx
    http://normalbutdidnot.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń