-Dot, co jest?- Dot szczekał przy oknie i patrzył na dom na przeciwko. Pod oknem stał fotel, a Dot na niego wskoczył i obserwował co się dzieję. Wzięłam psa na ręce i wbiłam wzrok w dom na przeciwko. Pod domem stały 2 karetki, 4 radiowozy i tłum ludzi. Zdziwiło mnie zachowanie Dota. Nigdy wcześniej nie szczekał, a ni nie piszczał na widok, albo dźwięk syren. Może coś zobaczył? Rozglądałam się, ale nic nie było innego oprócz tłumu pod sąsiednim domem.
Może psy widzą więcej, niż ludzie? "Nie ważne"-pomyślałam.
Trzymałam Dota na rękach. Wyszłam na podwórko. Od mojego domu, a głównej. ulicy, ciągnęła się około. 10 metrowa ścieżka wykładana kamieniami. Nie wiedziałam co się dzieje. Pod domem stały tłumy, mieszka tam dziewczyna w moim wieku -Chloé. Jest francuską, ale kiedy miała 4 lata wprowadziła się tu, do Voledford. Chociaż mieszkała tak blisko nigdy nie chciała się ze mną i innymi dzieciakami z okolicy bawić. Kiedy poszła do przedskola znalazła sobie przyjaciółkę Harriet, obie były bardzo nieśmiałe ,wiec pasowały do siebie. Mieszkała jakieś pół kilometra od domu Chloé, ale i tak stąd było widać zimną niebieską barwę jaką był pomalowany jej dom.
Przypomniało mi się jak zawsze wymawiała swoje imię z francuski akcentem: "Chluji", ale i tak wszyscy mówili po prostu Chloe, ja w szczegulności mówiłam tak jak inni, ponieważ jej wersja źle mi się kojarzyła. Oczywiście pani od francuskiego też mówiła "Chluji".
Podeszłam do głównej ulicy, nadal trzymałam Dota.. Szybkim krokiem przeszłam przez jezdnie, która oddzielała mój ogródek, od jej ogródka. W tłumie zauważyłam Bridgit-koleżankę z klasy
Ona także mnie zauważyła i wyciągnęła rękę w górę, aby mi pomachać. Przepchnęłam się przez tłum.
-Co się stało?-Pytałam rozglądając się do okoła.
-Ech...-westchnęła.-W wypadku samochodowym zmarła kuzynka Chloé z Francji-Luzia. Chloé była bardzo z nią związana. Ech...-Znowu westchnęła.- I Chloé się podjęła, że musiała zabrać ją karetka.-
-No właśnie widzę, ale do czego tu policja? -Zmatszczyłam brwi.
-To nie wszystko. Lablador Chloé. No wiesz ten co na jej podwórku zawsze biega.- Przytaknęłam głową.-Znalazł coś za domem...
-Co?
-Ciało...
-Martwe?!-Zakryłam buzię ręką, prawie upuszczając Dota.
-Ech...Tak... prawdopodobnie to syn sąsiada Harriet- Justina.- Wskazała na dom sąsiadujący z Harriet.- Ktoś go zamordował i zaciągnął tutaj. Teraz przesłuchują zapłakanych rodziców Justina i Chloé. No i oczywiście sąsiadów. Ciebie i mnie też pewnie będą.- Do kącika moich oczu dostały się łzy.
-"Ktoś zabił Justina, mojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa".-Postawiłam Dota, na ziemi i przetarłam oczy ręką.
-Nie płacz.- Bridgit mnie przytuliła.
-A co z Chloé?-Odepchnęłam się od niej.
-Zawieźli ją do szpitala.
Obydwie byłyśmy cicho.
-Przepraszam?- Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego, dobrze zbudowanego policjanta.- Ty jesteś Roksana Rowbin?
-Tak, to ja.
-Byłaś powiązana, albo byłaś przyjaciółką Chloé Vigier, albo Justina Parkera?
-Um... jestem sąsiadką Chloé, mieszkam na przeciwko, a z Justinem przyjaźniliśmy się parę lat temu, potem zerwaliśmy kontakt.
-To ty i twoja koleżanka. -Wskazał na Bridgit, która stała za moimi plecami.- Oraz parę innych twoich znajomych z okolicy, pojedziecie na przesłuchanie.
-Ale...
-To nie potrwa długo.- Przerwał mi, złożył ręce za plecami i skinął głową.
-D-dobrze, tylko odniosę psa do domu.
Przebiegłam przez jezdnie, Dot wpatrywał się we mnie. Weszłam do mieszkania, postawiłam Dota na podłodze, wskazałam na niego palcem, chwytając czarną kurtkę z trochę za długimi rękawami z wieszaka.
-Pilnuj domu.- Moje klucze zadzwoniły, uderzając o siebie. Wzięłam telefon i wyszłam pisząc sms'a.
Wysłałam tego sms'a także do Radka, schowałam telefon do kieszeni i przyśpieszyłam kroku. Wsiadłam do radiowozu, gdzie czkał na mnie już policjant, a na tylnym siedzeniu Bridgit. Usiadłam obok niej.
-Kto mógł to zrobić Justinowi?- Szepnęłam do Bridgit, ale ona tylko wzruszyła ramionami.
---
:)))))))))
Fajny :) Czekam na nn : )
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. xx
OdpowiedzUsuńObserwuję i liczę na rewanż ♥ xx
Zapraszam obserwacje i komentarze mile widziane. ;) xx
http://normalbutdidnot.blogspot.com/